Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Terl z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 808.70 kilometrów w tym 20.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.22 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Terl.bikestats.pl
  • DST 96.50km
  • Czas 06:13
  • VAVG 15.52km/h
  • VMAX 54.30km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Kalorie 1091kcal
  • Sprzęt Czarna Strzała
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koleją do Włoszczowy

Sobota, 5 czerwca 2010 · dodano: 09.06.2010 | Komentarze 3

Tak, to jeden z tych całodniowych wyjazdów, który długo będziemy pamiętać ;-) Nie tylko z powodu pięknej pogody, świetnej trasy, ogromnej ilości komarów na każdym postoju ale też i innych nowych dla nas doświadczeń.
Ustalenie sobotniej trasy jest niezwykle szybkie i proste. Wybieramy Włoszczową jako punkt z którego rozpoczniemy wycieczkę. Za transport pomocniczy posłuży kolej. Pogodę mamy słoneczną, więc i chęci do jazdy wielkie. Uzbrojeni w bilety PKP wsiadamy do pociągu, który zatrzymał się w czasie 50 lat temu i po półtora godzinnej jeździe jesteśmy wolni. Pociąg właściwie tylko w jednym miejscu jechał naprawdę szybko z 80 km/h i to z 10 minut bo normalną średnią to ma pewnie z połowę mniejszą.
Włoszczowa to bardzo miłe miasteczko, które liczy z 10 tys. mieszkańców, ale za to ma dwa dworce PKP.
Z dworca ruszamy w kierunku wsi Kurzelów by zobaczyć tamtejszą kolegiatę gotycką pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z 1360 roku, sama parafia erygowana była w 1136r. więc to już całkiem zacny wiek. Przy kościele bardzo ciekawie wygląda drewniana dzwonnica z przełomu XVII i XVIII w. warto się tu chwilę zatrzymać. Z Kurzelowa jedziemy do Maluszyna wsi, gdzie znajdował się kiedyś zespół pałacowy. Dawniej była to też rezydencja rodziny Ostrowskich. Ten niegdyś malowniczo położony nad wysokim, lewym brzegiem Pilicy pałac uległ zniszczeniu w czasie sowieckiego ostrzału artyleryjskiego w 1945r. Znajduje się tam również zabytkowy kościół pw. św. Mikołaja z 1777r.
Trasa jest tak płaska, że kilometry lecą tak szybko jak piłkarze Hiszpanii na bramkę Polaków (6:0). Zatrzymujemy się na chwilę w Silniczce by zobaczyć zbór ariański z XVII w. Podstawą ideologii społecznej arian była zasada, że wszyscy ludzie są braćmi, że nikt nie powinien korzystać z cudzej pracy, ani z cudzej krwi. Konsekwencją były więc postulaty takie jak odmowa służby wojskowej, czy państwowej, zwalniania chłopów z poddaństwa i inne. Najbardziej radykalni rozdawali nawet własne majątki i realizowali utopijny komunizm. Arianie zwani też braćmi polskimi rozwinęli się w dobie sarmatyzmu, kiedy to kaznodzieje dowodzili, że niebo zorganizowane jest na wzór Rzeczpospolitej. A jeśli dodamy, że po Sarmatach szlachta miała odziedziczyć umiłowanie wolności, gościnność, dobroduszność, męstwo oraz odwagę to mamy naprawdę ciekawą ideologię. Po zapaleniu papieroska Jarek przypomina sobie, że niedaleko jest grób Powstańców Styczniowych, a może to być także ciekawy skrót trasy bo jedziemy na smażoną rybkę do Cielętnik. Skrót okazuje się fantastyczną drogą wśród drzew. Niedługo mijamy Borzykówkę, i kolejnym skrótem jedziemy w stronę Sekurska. I tu pojawia się mała przeszkoda czyli rozlewisko wody po obecnej powodzi. Jarek rusza rozpoznać teren, a my z Patki zostajemy na drodze i od razu atakuje nas ze 100 komarów. Biegamy więc z rowerami w oczekiwaniu na powrót zwiadowcy. Zwiadowca nie mając dobrych wieści podejmuje jedynie słuszną decyzję: przeprawa. Komarów jest tak dużo, że szybko zdejmujemy buty, bierzemy rowery na plecy i wpław :-) woda do kolan w dodatku Patki mówi, że śmierdząca i są żaby ale ja nic nie czułem i nie widzialem :-) Szybkie osuszanie po drugiej stronie przeprawy i dalej w drogę do Cielętnik bo jesteśmy już nieźle głodni. W tej wsi znajduje się bardzo ciekawy pomnik przyrody, jest to 700-letnia lipa, otoczona siatką w ochronie przed obgryzającymi ją pielgrzymami bo podobno działała przeciw bólowi zębów.
Stawy rybne w Cielętnikach to kapitalne miejsce, polecam wszystkim, zresztą na zdjęciach to widać. Rybka smaczna, niezbyt droga. Warto. Z Cielętnik o godz. 17.00 ruszamy do domu, po drodze Patki zdobywa pierwsze szlify od asfaltu ale jest bardzo dzielna :-) Wraca do domu zorganizowanym transportem i nawet się uśmiecha ;-)
Świetny wyjazd.
W niedziele jedziemy z Jarkiem do Poraja w ramach katowania się po piaskach i kamieniach Jury co jest oczywiście kiepskim pomysłem.

Zobacz zdjęcia


Kategoria Wyjazdy



Komentarze
Pati | 06:30 czwartek, 10 czerwca 2010 | linkuj Niezapomniana przygoda pełna nowych wrażeń i atrakcji (w dosłownym znaczeniu tego słowa:-)
Nie ma to jak dobra organizacja i zgrana ekipa.
To gdzie następnym razem...???
Terl
| 06:09 czwartek, 10 czerwca 2010 | linkuj Ten Poraj to masakra, i jeszcze guma w lesie :-) Komarów pełno, a jechaliśmy właśnie niebieskim po starej drodze krakowskiej, ale wcześniej przez piachy w które wpakowaliśmy się zjeżdzając z Dębowca w kierunku drogi Częstochowa-Olsztyn
outsider
| 05:22 czwartek, 10 czerwca 2010 | linkuj Już myślałem, że odpuściłeś sobie rower bo coś długo cisza była. Do Poraja to akurat jeśli pojedziecie niebieskim to piasku prawie nie ma a droga szybka łatwa i przyjemna (i krótka), no chyba że wymyślicie coś dookoła ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa amysl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]